Strona 1 z 1

W holenderskim coffeshopie

: 10 paź 2016, 1:20
autor: PolicyjnyPies
Coffee shop „The Greenhouse” w Amsterdamie oferuje klientom ciekawe doświadczenia, niezależenie czy jesteś tutaj pierwszy raz, czy może jesteś bardziej „doświadczony”.
W-holenderskim-coffeshopie-1.jpg
W-holenderskim-coffeshopie-1.jpg (30.86 KiB) Przejrzano 5369 razy
Dutch 101 dla początkujących: Coffee shop to nie miejsce, gdzie możesz kupić kawę, W Holandii Coffee Shop to miejsce gdzie możesz zakupić i palić marihuanę legalnie.

Nigdy, w normalnych warunkach, nie broniłbym używania narkotyków, ale odwiedziłem jeden z tych „coffee shopów” i spróbowałem ich „sprzętu” podczas ostatniej podróży. Oczywiście, w celu czysto naukowym.

W mojej „misji” towarzyszył mi znajomy podróżnik. Kolega i ja popytaliśmy kilku miejscowych o ich zdanie na temat miejscowych coffee shopów, wszyscy polecili miejsce zwane Dampkring.

Próbowaliśmy je znaleźć, ale po kilku minutach szukania, staliśmy się niecierpliwi i weszliśmy do pierwszego lepszego coffee shopu/kafejki internetowej „Freeworld”. Nie wiedziałem nikogo używającego laptopa, ale widziałem kilku ludzi w półśnie siedzących na ławkach wokół sklepu. Nie ma tam alkoholu, a palacze (papierosów) muszą siedzieć w oddzielonej części lokalu. Menu zawiera smoothies (?),shake'i i oczywiście narkotyki. Sprzedają zarówno zioła, haszysz, oraz waniliowe i czekoladowe „Space Muffins” zawierające konopie. Muffinki kosztują 6 euro, natomiast ceny produktów do palenia zaczynają się od 12 euro. Freeworld nałożył ograniczenia 5 gram na osobę aby zapobiec przed bad tripem lub przemytem narkotyków.

Holenderskie coffee shopy mają w ofercie produkty z całego świata. We Freeworld widziałem między narodowe odmiany jak New York Diesel do taniej Jamajki. Był też drogi nepalski haszysz i najróżniejsze produkty z Afganistanu. Dla twojej przyjemności skręcania lolków, coffee shopy zapewniają maszynki do mielenia ziół, darmowe bletki i filtry. We Freeworld dla klientów którzy nie opanowali sztuki skręcania, sprzedaje się gotowe skręty z „White Widow”

Kolega i ja zamówiliśmy „White Widow”, ponieważ wyglądała na produkt domowej roboty. Dostaliśmy 1,6 grama stuffu za 12 Euro i rozpoczęliśmy skręcanie z połowy torby. Kiedy rozsiedliśmy się i zapaliliśmy, rozejrzałem się po coffee shopie. Za barem, menadżer oglądał MMA w telewizorze obok lodówki, w której stały muffinki i narkotyki. Psychodeliczne dekoracje jak kosmici i ciemna, delikatna farba pokrywały ściany. Przed naszymi miejscami stał komputer, na którym wyświetlane były dziwne wzorki połączone z muzyką elektroniczną.

Przy około trzech czwartych skręta, poczułem intensywne mrowienie. Wraz z upływem czasu, coraz trudniej było mi się skoncentrować i miałem niekontrolowane ataki śmiechu. Było świetnie. Cieszyłem się, ale mój kompan wkrótce skarżył się na drgawki. Pomyślałem że jego stan jest spowodowany złą rekcją na techno, więc gdy menadżer zaczął zamykać lokal, zdecydowaliśmy się wyjść na świeże powietrze.

Zostało na trochę zioła. Nasz samolot odlatywał następnego ranka i nie byłem pewien czy holenderskie prawo pozwala palić na ulicy, więc nie czułem się bezpiecznie paląc na ulicy. Z drugiej strony, nie mogłem wyrzucić towaru. Zdecydowałem się zjeść je i spędzić kilka godzin podziwiając ulicę i kanały. Było cudownie. Następnym razem gdy będę w Amsterdamie, spróbuję „Space Muffins”