Strona 1 z 1

Bezpieczeństwo, czyli jak uprawiać medyczną marihuanę i ciągle cieszyć się wolnością

: 10 paź 2016, 1:34
autor: PolicyjnyPies
Niniejszy poradnik kieruję głównie do osób zaznajomionych z absurdem wynikającym z prawa zwalczającego konopie i chcących we własnym zakresie uprawiać konopie w celach leczniczych nie szkodząc w życiu innym mieszkańcom planety.

Znajdujemy się na planecie, na której obowiązuje masa praw. Wprawdzie my - zwykli ludzie - mały mamy udział w ich powstawaniu, jednak mnożą się ona każdego dnia utrudniając nam życie. Na niektóre prawa się godzimy, gdyż nie ingerują one w nasze poczucie wolności albo tej ingerencji nie zauważamy. Są jednak prawa, z którymi się nie zgadzamy. Jedno z nich zakazuje uprawy rośliny, która jak twierdzą badacze potrafi wyleczyć więcej chorób, niż każda inna. Ta roślina, to zwykła trawka. Nikt od niej nie umarł (nie dotyczy zastrzelonych przez policję) i nie będę w tym artykule ani namawiał do jej spożywania, ani specjalnie zachwalał. Trawa jaka jest - każdy widzi. Jeśli ktoś na temat trawy wie tyle, ile mówią mu media, to już problem jego ograniczonego postrzegania. Chciałbym przekazać wam moją wiedzę na temat tego, jak uprawiać zioła lecznicze w krach, w których jest to zakazane i ciągle cieszyć się wolnością.

Na początku krótko opiszę rzeczy, ktore każdy konopny ogrodnik wiedzieć powinien i jeśli wie, to niech nie kręci nosem, bo czytają to również świeży w temacie. Zaczniemyu od uprawy pod sufitem. To, co kochamy i jednocześnie nienawidzimy - zapach dojrzewającego kwiatu konopi. Jest piękny ale intensywny i charakterystyczny. Jeśli nasza trawka rośnie w domku, który jest jedynym w środku lasu i wpada do nas tylko listonosz raz na tydzień, to nie musimy się martwić. Wieś, miasto to już inna sprawa. Większość ludzi wie o trawie tyle, ile wie nasz rząd (to marihuana jest z konopi?) i jest dobrze, jeśli nie wtrącają się w nie swoje sprawy. Co innego z tzw. społeczniakami. Taki robot nie ma własnego zdania na temat narkotyków, bo wziął sobie zdanie sąsiadek i pani z telewizora. Jeśli dowiedział się, jak pachną kwiaty konopii i wyczuł je pod twoimi drzwiami możesz być pewien, że prędzej eksploduje, niż komuś nie opowie, jaki z ciebie narkoman i diabeł. Może już opowiadał, tylko jeszcze mu nie uwierzyli na tyle, żeby sprawdzić. Policjanci również nie śpią i przy okazji spaceru parą po mieście zainteresują się źródłem tego słodkiego aromatu. Jeśli w swojej pracy bywasz na spotkaniach inauguracyjnych, prezentacjach, wspólnych kolacjach, to wiedz, że milicjanci też takie spotkania mają. Rozmawiają na temat swojego wroga (to ty), wąchają próbki narkotyków niczym nasze siostry próbki perfum z aWonu i dowiadują się m.in. jak rozpoznać plantację. Jeśli chcesz wyeliminować problem zapachu spraw aby powietrze wypływające z twojej cieplarni przepływało najpierw przez filtr z węglem aktywnym. W ogromnej większości przypadków filtr wystarcza, jeśli jednak myślisz o uprawie na kilku metrach kwadratowych i więcej możesz potrzebować dodatkowo zjonizować wydobywające się z cieplarni powietrze aby było jeszcze bardziej pozbawione zapachu. Do jonizowania powietrza oczywiście jonizator. Nie jest to tanie urządzenie, na szczęście filtry w miarę dobrze filtrują.

Następną sprawą jest bezpieczne źródło energii elektrycznej zasilającej całą cieplarnię. W zależności od rodzaju uprawy ponad 90% całej energii pobiera oświetlenie roślin. Gdyby policja miała nielimitowany dostęp do statystyk zużycia prądu w elektrowni większość z nas już by siedziała w pierdlu. Można sobie łatwo na wykresie 24-godzinnym rozrysować, ze już 600W lampę HPS można wykryć po zużyciu prądu w przeciętnym gospodarstwie domowym. Jak? To proste – konopie potrzebują określoną ilość światła na dobę. Wiedząc to wystarczy przefiltrować dane z elektrowni pod tym kątem. Komputer oczywiście zrobiłby to błyskawicznie. Dodajmy do tego fakt, że każde urządzenie elektryczne podłączane do gniazdka w chwili włączania ma charakterystyczne dla siebie odzwierciedlenie na wykresie. Włączając telewizor kineskopowy najpierw pobierze on więcej prądu ładując kondensatory i kolejne stopnie zasilania, robiąc schody w gorę na wykresie aż w końcu ustabilizuje pobór. Czajnik np. będzie miał przez cały czas mniej więcej taki sam pobór mocy, z kolei układy zasilające lampy MH i HPS na starcie mają charakterystyczny peak, gdyż muszą skumulować dużo prądu do palnika lampy pracującego przy dużym napięciu. Wszystkie dane potrzebne do tego są na monitorach w elektrowni, tylko po prostu nikt się tym nie interesuje. Warto pomyśleć o tym jak zrobić, żeby nasz wykres nie wyglądał co dzień tak samo tj start boksa 2000W o 6:00 rano na 18 godzin. Można dodać jakiś element chaosu do całego wykresu np. włączenie lamp 30 minut wcześniej co trzeci dzień, nie włączanie wszystkich lamp na raz codziennie, tylko np. jednego dnia z kilkuminutowym odstępem, następnego wszystkie naraz, kolejnego jeszcze inaczej. Najlepiej przed włączeniem lamp czasami włączyć coś indukcyjnego np. suszarka, wentylator. Łatwo można ustawić to na elektronicznych programatorach. Jeden kosztuje ok 20zł. Dodatkowy kotlet do obiadu w pudle 5 fajek.

Powinieneś też, drogi ogrodniku pomyśleć o hałasie emitowanym przez płuca cieplarni. Jeśli chcesz iść w profesjonalizm wybierając wentylatory kieruj się ilością emitowanych przez nie decybeli. Wiadomo – im mniej, tym lepiej. Cicho się robi od kilkuset złotych przy wentylatorach promieniowych, których nie odlewają z plastyku chińskie fabryki. Jeśli cierpisz na chroniczny niedobór gotówki i nie masz zamiaru wydawać 350zł i więcej na dwubiegowy wentylator typu UFO, możesz zwykły, kanałowy wyciszyć własnoręcznie wykonanym tłumikiem. Weź duże wiadro, zrób wlot i wylot powietrza u góry i u dołu, całość od środka wyklej gąbką. W samym środku zawieś na drutach rdzeń też z gąbki ale żeby nie tamował za bardzo przepływu powietrza. Z doświadczenia wiem, że jedyne, co zostaje z 350m3/h wentylatora kanałowego, to szum powietrza. Balasty lamp i inne urządzenia generujące dźwięk połóż na czymś miękkim np. styropian, gąbka. Wentylator jeśli wisi, to niech wisi na dętce, a nie na łańcuchach, gdyż wibracje dźwięku niosą się dobrze po naciągniętych drutach, łańcuchach. Sąsiad z piętra wyżej mógłby mieć problemy z zaśnięciem. Jeśli po zainstalowaniu wszystkiego i podpięciu nie masz pewności, czy nie będzie słyszalne za ścianą idź pod jakimś pretekstem do sąsiada, żeby posłuchać. Powód najścia, to już kwestia twojej wyobraźni. Nie znam waszych stosunków.

Nie kradnij prądu. To najgłupsze, co możesz robić. Czytasz na forum, że ktoś uprawia już pół roku na obejściu licznika i zachwala darmowy prąd? Sprawdź lepiej datę ostatniego posta delikwenta – może już siedzieć w pudle albo się tam powoli wybiera sam o tym nie wiedząc. Dla technika, który przyjedzie sprawdzić, gdzie upływa prądu jest to kilka minut i już wie, że to ty. Nie spodziewaj się, że uprzedzi cię o zgłoszeniu przestępstwa. Jeśli dla policji jesteś nieznany, to raczej wejścia „z buta” do domu nie będziesz miał ale jak już masz coś za uszami, to policji wystarczy jedynie skojarzyć fakty. Jeśli nie są szczególnie mądrzy, to akurat takie rzeczy robią dobrze. Jak chcesz zaoszczędzić na prądzie wejdź na stronę internetową swojego dostawcy i sprawdź, jakie mają taryfy do wyboru. Po wybraniu najlepszej skontaktuj się z elektrownią, bąknij coś, że ci komputery dużo ciągną albo zakładasz ogrzewanie elektryczne i chcesz zaoszczędzić.

Im mniej osób wie o twojej uprawie, tym lepiej dla ciebie – sprawa oczywista. Słyszałem o zasadzie mówiącej, że każda dodatkowa osoba, to dodatkowe 10% do wpadki. Czyli 10 osób i idziesz siedzieć. Życie jednak jest bardziej nieobliczalne niż gra w totka i sprzedać cię może bliższy ziomek o słabej psychice. Nie upewnisz się co do człowieka, jeśli go nie sprawdzisz . Szydzić z konfidentów niejeden małolat przestaje, gdy na komendzie pod wpływem manipulacji, strachu, izolacji śpiewa jak kanarek. Jeśli uprawiasz z jednym ziomkiem i absolutnie nikt inny nie ma o tym pojęcia, to w razie wpadki będziesz wiedział, kto się wysypał jak ci śledczy zaczną wymieniać szczegóły „intymne” twojej uprawy. Dużego wyboru nie będzie. Oczywiście najlepiej żebyś o tym wiedział tylko ty sam. Śpi się wtedy spokojniej.

W uprawie outdoor staraj się możliwie jak najczęściej zmieniać ścieżki dojścia do twojej miejscówki. Raz wydeptana trawa nieprędko się podniesie. Nie zostawiaj w pobliżu kubków po siewkach, butelek po wodzie i nawozach. Im mniej śmieci zostawisz, tym lepiej dla ciebie, chociaż sam powinieneś wiedzieć, że zostawianie śmieci w lesie, to nic z czego powinieneś być dumny. Wiedz cywilizowany człowieku, że idąc lasem najprawdopodobniej zostawiasz tyle śladów, że leśniczy, czy myśliwy mógłby za tobą iść, jak po sznurku. Na miejscu nie sadź tak, jak na działce – w grządkach. Sadząc drzewka postaraj się naśladować naturę w jednym – w różnorodności. Zamiast wszystko w kupie posadź trzy drzewka w jednym miejscu, pięć w innym, kilka w następnym. Unikaj tworzenia mini pól konopnych w określonych kształtach, które będą łatwe do wypatrzenia z lotu ptaka. Myślisz, że tylko w Ameryce policja fruwa nad bezdrożami szukając upraw konopi? Mylisz się – musiałeś przegapić ten teleexpres. Zawsze miej dobrą bajkę na potwierdzenie tego, co tutaj robisz, a najlepiej jeszcze coś przy sobie na potwierdzenie jej. Możesz po drodze zbierać grzyby do jednorazówki, a jak to lato, to jagody albo... kwiaty. Chyba lepiej żeby cię wzięli za dziecko kultury emo, niż potencjalnego growera. Narzędzi ogrodniczych najlepiej ze sobą nie nosić, tylko mieć je dobrze schowane w pobliżu drzewek. Bądź przezorny w temacie odcisków przez ciebie zostawianych. Policja nie ma z góry sztywnych wytycznych, przy jakiego typu sprawach robić daktyloskopię, a kiedy nie. Jak któryś się będzie nudził, to może cię dojść po butelce po nawozach.

Nie łam żadnych innych praw uprawiając swoją marihuanę. W przypadku przypału spraw wrażenie, że jesteś człowiekiem, który preferuje zdrowy tryb życia i uprawia marihuanę, bo przekonał się, że jest to roślina nieszkodliwa. Nadrukuj pozytywnych artykułów zachwalających wpływ medycznej marihuany na zdrowie i trzymaj je w miejscu uprawy. Powieś w nim też jakiś pozytywny plakat konopny (oby nie „Burn the Planet”). Swoje miejsce uprawy utrzymuj w takim stanie, jakby to było twoje sanktuarium, a nie miejsce przestępstwa. Nawet zamontuj jakieś głośniki i puść w nich Bacha roślinom(w przypadku indoor). Nie jeden raz zostało udowodnione, ze rośnie im się lepiej, gdy słuchają klasyki z wysokimi tonami jak skrzypce. Dlaczego to piszę? W przypadku (tfu) przypału i ewentualnej sprawy w sądzie nie będziesz miał na dzień dobry łatki „zbir” tylko bardziej naukowiec. W protokole z wizji lokalnej nie będzie zdjęć twojego auta i dziewczyny, a twoich roślin i miejsca ich uprawy. Jeśli na tych zdjęciach będzie widać syf i niechlujstwo, to obraz niechluja do ciebie przylgnie. W sprawach o uprawę wyroki lecą jakby automatycznie. Sędzia czuje się jak juror w codziennym konkursie i po prostu wali wyroki proporcjonalne do ilości znalezionych/puszczonych w obieg porcji narkotyku. Dla niego wszelkie rzeczy odbiegające od schematu sprawiają, że wyłącza taryfikator i zaczyna myśleć samodzielnie. Będziesz mógł mu się ,,sprzedać” w takiej formie, do jakiej się wcześniej przygotowałeś. Twoje zadanie, to przygotować się tak, żeby prokuratorowi i sędziemu pojawiła się w głowie myśl ,,a może my zamykamy niewłaściwych ludzi?” Pokaż się jako człowiek, który miał takie hobby i nikomu tym nie szkodził. Możesz być pewien, ze wpłynie to na wysokość twojego wyroku, a może nawet dostaniesz go w zawieszeniu. Ja już dawno temu przygotowałem swoją mowę końcową, w której opisuję błędnie rozumiane konopie, to jak są demonizowane bez powodu i jak ludzie giną nie dlatego, że uprawiali, tylko dlatego że było to nielegalne. No chyba że uprawiasz wyłącznie dla pieniędzy i ewentualnego zbakania się dla rozrywki, a wtedy nie do końca będziesz mógł się wpasować w rolę hobbysty/aktywisty i nie rób tego, bo zaszkodzisz sobie i nam. Jeśli to czysty interes, to wiele ci nie podpowiem, bo nigdy nie uprawiałem marihuany dla pieniędzy wyłącznie. Po prostu jak masz ze sobą trawę nie miej przy sobie wagi ani woreczków. Niesiesz w kieszeni wagę – broń cię boże żebyś miał jeszcze zioło. Naucz się rozdzielać te dwie kategorie rzeczy – Hobby i Biznes. Znaleźli wagę razem z ziołem – potrzebujesz bardzo dobrego (czyt. drogiego) adwokata. Słowem – wpadłeś.

Gdybym chciał zostać policjantem mógłbym dostawać częste premię za swój wkład w walkę z narkobiznesem. Jak? Obserwując klientów stacjonarnych growshopów, jakie zaczynają u nas powstawać. Wyobraź sobie – to logiczne. Wystarczy poczekać na pierwszego zioma pakującego pudła do samochodu. Jedziesz za nim i docierasz do jego miejsca zamieszkania. Jeśli mieszka w bloku, to najprawdopodobniej wystarczy spojrzeć na licznik na klatce, który pewnie kręci się, jak szalony. Przyjechał na posesję z domkiem jednorodzinnym albo innymi zabudowaniami? Wyciągam kamerę na podczerwień i widzę jak na dłoni czy są jakieś miejsca, którymi wydostaje się więcej ciepła niż powinno. W większości przypadków nie trzeba żadnego sprzętu, tylko zwykła obserwacja z auta zaparkowanego w pobliżu. Już po kilku odwiedzinach gości wiesz mniej więcej, z kim masz do czynienia. Robiąc zakupy nie noś 15-litrowych donic ze sklepu ogrodniczego do domu w sposób widoczny. To samo dotyczy ziemi, worków z keramzytem. Jak mieszkasz w bloku, to nie wnoś 50 litrowych worów z ziemią przez klatkę schodową. To głupie. Pomyśl – do czego innego mogłaby ci ona być potrzebna. Taki duży wór ziemi zmieścisz w średnich rozmiarów torbie sportowej i w taki sposób ją wnoś do domu. Albo w pudłach kartonowych. Jeśli zamawiasz towar z growshopu zamawiaj go na kolegę, który nie uprawia. Niby jest bezpiecznie ale wyobraź sobie, co mogłoby się stać, gdyby lista nazwisk z komputera w sklepie dostała się w niepowołane ręce. To nie bank polski, tylko prywatna firma, jaką też możesz założyć. Wyrzucając do śmieci cokolwiek związanego z uprawą naucz się segregować odpady na prywatne i przypałowe. Nie pozwól, żeby paragon z growshopu i opakowania po nawozach znalazły się w tym samym śmietniku, co kosz spod twojego biurka, w którym był wydruk z bankomatu, czy rachunek za telefon. Zdzieraj etykietki z opakowań po nawozach i pudełkach ze sprzętem ogrodniczym. Jeśli uprawiasz w hydro odpada ci problem pozbywania się ziemi. Nie wyrzucaj jej w większych ilościach do śmietników. Wywóz śmieci kosztuje i firma za to odpowiedzialna może być poirytowana wywożąc pół kontenera ziemi. Niektórzy spuszczają ziemie w kiblu ale jak masz auto masz problem z głowy. Pakujesz ją do worków, a w lesie zwracasz naturze. Nie wjeżdżaj na drogi leśne – jest to w większości miejsc zabronione i mógłbyś sobie niepotrzebnie narobić kłopotów. Zaparkuj jak każdy grzybiarz na skraju lasu i już parę metrów dalej możesz wysypać balast. Upewnij się że nikt cię nie widzi, bo ktoś mógłby pomyśleć, że urządzasz kolejne dzikie wysypisko i zadzwonić po straż miejską.

Smycze, zapalniczki z growshopów, koszulki z Bobem Marleyem, breloczki, naklejki na szybę, czy zderzaki z liściem konopi możesz pokazywać jeśli uważasz się za aktywistę konopnego. Uprawiając marihuanę musisz się pozbyć wszystkiego, co mogłoby cię z nią skojarzyć. Aby robić te dwie rzeczy jednocześnie i nie pójść siedzieć musisz być bardzo mądry albo bardzo głupi (nieprzewidywalny).

Jeśli masz telefon, który jest na ciebie zarejestrowany nie pisz smsów na temat zioła. Używaj kryptonimów, kodów. Umów się z ziomkami, żeby nie pisali „sztuki” „torby” „jedynki” „łapy”. Smsy są archiwizowane przez operatorów, rozmowy nie. Dlaczego smsy są archiwizowane? Bo 1. nie jest to zabronione 2. Zajmują tak mało miejsca, że wszystkie wiadomości tekstowe wysłane od początku istnienia telefonii komórkowej można by zapisać na jednym serwerze. 3. Organy ścigania mogą ich potrzebować, a organom ścigania korporacje się podlizują. Kolego pracujący w jednej z sieci zapewnił mnie, że logi ze stacji bazowych są trzymane co najmniej dwa lata. Co to znaczy? Gdy w sądzie będzie trzeba sprawdzić, czy faktycznie nie było cię w określonym miejscu i określonym czasie zdradzi cię telefon, który co pewien czas informuje operatora o swojej lokalizacji. Do „tych spraw” warto mieć drugi, prepaidowy telefon, oczywiście niezarejestrowany na siebie. Z tego telefonu nie dzwonimy do mamy ani po taksówkę i zmieniamy go co najmniej co miesiąc. Faktem jest, że gdyby organom ścigania zależało na udowodnieniu tobie miejsca pobytu za wszelką cenę, to byłbyś spalony przez noszenie obu włączonych numerów przy sobie razem. Tego anonimowego i tego oficjalnego. Wystarczyłoby wtedy sprawdzić, czy jakiś inny numer w dokładnie tym samym czasie, co twój przelogowywał się do innych stacji bazowych (czyt. przemieszczał się razem z nim).

Teraz kilka słów o mechanice działania czteronożnego psa policyjnego wytresowanego do wykrywania narkotyków i/lub innych groźnych substancji. O ile człowiek ma dużą rozdzielczość zmysłu wzroku tak już zmysł węchu ma - powiedziałbym – jednowątkowy, to pies na odwrót ma kiepski wzrok ale w nosie ma rozdzielczość niczym niejedna cyfrówka HD. Ty widzisz wszystkie dodatki w gyrosie polanym sosem wyraźnie ale czujesz jego zapach, jako łączną ich kompozycje. Pies z kolei widzi, że coś tam trzymasz w ręce, jednak czuje: mięso, bułkę, sałatę, kukurydze, glutaminian sodu (oszukuje nasz węch tak przy okazji), jajka w majonezie i inne składniki. Chcesz przewieźć trawę i nie wykluczasz spotkania z policyjnym czworonogiem, to pamiętaj o tej zasadzie. Nie zakrywaj przed psem jednego zapachu drugim, bo to tak, jakbyś chował pod prześcieradło głowę, podczas gdy widać resztę. Oczywiście tak też się udaje. Pewien gość, który wkrótce może zostanie okrzyknięty polskim Mr'em Nice ze wschodu przez lata przewoził trawę maskując zapach rosyjskim proszkiem do prania o bardzo intensywnym zapachu. No dobra ale stety niestety obecnie mamy inne czasy i nie wozimy kartonów z chemią tak śmierdzącą, że auto jest nie do wywietrzenia. Po co zwracać na siebie niepotrzebną uwagę. Skoro pies ma taki dobry węch, to podejdźmy z innej strony – szczelnie odizolować zapach. Trawę owszem, można zalutować w metalowej puszcze po kawie, zakleić w rurze PCV albo w termosie. To już lepsze rozwiązanie, tylko teraz dochodzą dwie rzeczy, o których trzeba wiedzieć. Pierwsza, to porowatość wszystkiego. Choćbyś zalał konopie ołowiem zapach po pewnym czasie i tak się wydostanie. Czas ten jest różny dla danego typu materiału. Torebka foliowa potrzebuje godziny-dwóch, twardy plastik trochę więcej, im gęstszy materiał, tym później molekuły aromatycznych terpenów z zioła wydostaną się przez mikro-pory. Druga, to mikroskopijny pył, który zostaje na rękach, na wszystkim czego dotykasz i unosi się w powietrzu wokół ciebie. Choćbyś nie wiadomo jaką „cebulę” zrobił z zip-locków, to i tak będzie to strata czasu, skoro masz na sobie tysiące trichomów. Na większe wyprawy zioło niech pakuje kolega, a ty ręce i cały pakunek wytrzyj spirytusem lub innym rozpuszczalnikiem. Ukrywanie zioła w jedzeniu, to też metoda, bo pies podobnie cieszy mordę na widok żarcia i narkotyków. Tej jednak nie polecam.

Zdjęcia na forum. Może i napieprzam grochem o ścianę ale skoro na amerykańskich forach widać coraz więcej zdjęć z wyciętymi, czy zamazanymi dłońmi, to coś w tym musi być. Wszystkie nowinki techniczne napływają do nas po pewnym czasie z zachodu, a już te z dziedzin kryminologii na pewno. Nie raz widziałem na forum zdjęcia z wyraźnie widocznymi liniami papilarnymi. Raz nawet zwróciłem małolatowi uwagę, to mi odpisał, że nie ma potrzeby się martwić, bo nie był jeszcze na komendzie. Wobec takiego argumentu dyskusja nie ma sensu, gdyż chodzi o różnicę w postrzeganej perspektywie. Popatrzcie, co się dookoła dzieje: coraz więcej kamer monitoringu, wdrażanie systemu INDECT, który dilera wyniucha na ulicy bez udziału operatora, latające już w UK drony z kamerami HD nad centrami miast, cenzura internetu w ACTA( ukłon w stronę wszystkich, dzięki którym nie przeszła). Kwestia czasu, gdy któryś nadgorliwy funkcjonariusz wypuści na fora konopne skrypt wyszukujący w galeriach charakterystycznych cech linii papilarnych. Czy to jest sci-fi, a ja mam paranoję, czy technologia już dawno istnieje, tylko nie jest jeszcze w ten sposób u nas używana? To, że jeszcze w policyjnej pracowni daktyloskopijnej nie pobierano ci odcisków, to nie znaczy, że zachowasz je przez cały czas tylko dla siebie. Wkrótce i tak będą w bazach danych choćby na potrzeby unijnych dowodów biometrycznych. Trochę wyobraźni! Geotaging i metadane w zdjęciach. Dobrze jest, jeśli forum nie wyświetla oryginalnych metadanych razem ze zdjęciem. Jeśli masz w swoim telefonie z GPS i przypadkiem robisz zdjęcia z funkcją geotaging, to oprócz modelu aparatu, czasu przesłony, daty itp. można poznać współrzędne geograficzne miejsca, w którym było robione zdjęcie. Do usuwania metadanych służą odpowiednie programy, wystarczy pogooglać.

Nie wyrzucaj byle gdzie niedopałków skrętów. Jest na nim twoje DNA. Zwykle nikt by się nie kłopotał dopasowywać go do ciebie ale jeśli na przykład z pięćdziesięcioma gramami uciekniesz przed radiopowozem , to już mogą się rouchem bardziej zainteresować.

Nie trzymaj trawy w domu, no chyba że w nim ją właśnie uprawiasz. Niedopałek blanta w popielniczce na posesji przed domem może być powodem do przeszukania chaty, a już na pewno do zainteresowania się tobą pod kątem dragów. Gram znaleziony w domu może zostać umorzony, o ile po większym kipiszu nie trafią na ślad twojego ogrodu tak przecież dobrze przez ciebie ukrytego. Na przechowywanie trawy na dłuższy czas nie ma chyba lepszej metody, niż wziąć saperkę i zakopać pakunek w lesie. Saperka oczywiście w plecaku, a po drodze upewniasz się, że nikt za tobą nie idzie. Telefon wyłącz przed wyjściem do lasu i obowiązkowo wyjmij baterię. Wybierz odludzie, gdzie wredny beton prędko nie dotrze. Na miejscu zapisz dokładną pozycję z GPS na kartce tyłem do przodu (przykład) i upewnij się, że GPS nie zapisuje śladu trasy. Ty też tego punktu w GPS nie zapisuj. Będziesz sprawdzany – zostanie sprawdzone i to. Jak satelity runą, cywilizacja upadnie ty będziesz mógł wziąć starą mapę, odkopać kapsułę czasu i zajarać blanta na zgliszczach miejscowej prokuratury.

Zabezpiecz się przez ewentualnym nalotem aby nie zaskoczył cię w szlafroku. W moim miasteczku jeden gość przez kilka lat skutecznie ukrywał się przed listem gończym tylko dzięki kamerce w domofonie. Odwiedź witrynę sklepu ze sprzętem szpiegowskim i niech asortyment zainspiruje cię w kwestii bezpieczeństwa. Bezprzewodową kamerkę WiFi możesz zrobić już ze starego palmtopa z symbianem, czy windows mobile. To, gdzie ją umieścisz, to już sam określ w każdym razie ma ci ona dać dodatkowe minuty, żebyś miał czas spuścić rośliny w kiblu i grać głupa jak przyjdą. Dobre, antywłamaniowe drzwi, to dodatkowe cenne minuty dla ciebie. Tylko nie takie chińskie, które można otworzyć otwieraczem do konserw. Jeśli policja do ciebie po prostu zapuka i jest za późno, żeby ukryć swoją obecność, to gadaj z nimi na korytarzu, a wcześniej zatrzaśnij za sobą drzwi. To że ty nie czujesz zapachu kwiatów w mieszkaniu nie znaczy, że śmierdzi tylko w boksie. Szczególnie jeśli palisz fajki węch masz mocno niepełnosprawny względem niepalących. Jak już doszło do takiej sytuacji, że wali ziołem ale musisz otworzyć drzwi policji nie dopuść, żeby jednocześnie było otwarte okno – przeciąg cię sprzeda. Pomachaj kadzidłem na korytarzu, puść cichą, spokojną muzyczkę, w międzyczasie możesz krzyknąć coś w stylu „chwileczkę, ubiorę się” i dopiero otwórz. Spytaj, o co chodzi, a jak zapytają, czy mogą wejść odpowiedz, ze nie jesteś sam i może innym razem.

Przy rozmowie z policjantem opanuj drżenie rąk, a jeśli nie potrafisz, to ukryj to wcześniej opierając o coś ręce na przykład o biodra. Jest to pierwsza rzecz, na którą zwracają uwagę szukając modeli podejrzanych zachowań. Nie bądź modelowy, nie zachowuj się, jak winny. Już lepiej wal na pewniaka. Wchodząc z ziołem w kieszeni do stołówki, w której obiad jedzą dzielnicowi odwracasz się na pięcie i wychodzisz? Jesteś skończony jeśli to zobaczą. Masz podejść do baru, wziąć swoje frugo i wyjść, jakby nigdy nic. Na opanowanie pulsu 230 będziesz miał dużo czasu później. Sytuacja z mojego życia wzięta – Idziemy z ziomkiem do lasu, browary w rękach, a w kieszeni moich spodni torba ziół leczniczych. Nagle zajeżdża nam drogę radiopowóz i „dokumenty i wszystko z kieszeni na siedzenie” Wyjąłem wszystko oprócz zioła, jakby nigdy nic. Pomacał mnie pobieżnie i nie wymacał. Ziomek się stresował mimo że nic nie miał, to mu kieszenie na drugą stronę powywracali. „Do widzenia panowie” i idziemy palić zgodnie z planem. Jak za dużo machasz rękami, a szczególnie w trakcie odpowiedzi na pytania dochodzi kolejny minus. Nie drap się po głowie, nosie. Nie poprawiaj kaptura. To wszystko są sygnały mówiące „robię coś niewłaściwego”. O tym już nie jedną książkę napisano, a w akademiach policyjnych z nich też właśnie się wykłada.

Chroń swoją rodzinę! Antyterroryści w akcji, to póki co napędzane adrenaliną roboty. W stanach potrafią zastrzelić w domu kobietę i dziecko, które trzymała w ręku, więc miejmy nadzieje, że nie we wszystkim będziemy naśladować zachód. Słyszałeś przynajmniej jeden raz o pomyłce gdy czarni pomylili adres? No i co? W najlepszym przypadku połowa domowników pewnie będzie korzystała z pomocy psychoterapeuty przez klika lat. W twoim przypadku nie byłoby pomyłki adresu. Mogliby się pomylić co do ciebie i wziąć cię za większego zbira, niż jesteś. Nie daj im powodu do takiego myślenia. Jak ubierasz się jeszcze jak typowy blokers, to może pora wydorośleć. Czy tylko ja widziałem przypadki, gdzie grupka dostała od policji masaż na dzień dobry tylko za to, że byli ubrani jak kibole? W takim wdzianku szacunku nie oczekuj, bo go nie dostaniesz. Dla społeczeństwa będziesz zbirem, dla aparatu ścigania podejrzanym. Nie rób interesów z typkami spod ciemnej gwiazdy. Ziomek przychodzi po trawę na umówione miejsce, to sprawdź, czy nikt go nie śledzi. On sam pewnie się tym mało przejmuje, bo nie grozi mu większa odsiadka. Pewnie będziesz nie raz wkurzony na kumpla, który nieświadomie narobi ci przypału. To normalne, bo on nie musi się tak mocno pilnować, jak ty. Twoje zadanie, to wybiec myślą do przodu, aby uniknąć takich sytuacji. Powiedz ziomkom, żeby nie przychodzili pod dom w większych grupach i czekając na siebie ucinali sobie głośne pogawędki z browarem. Umawiaj się przecznicę wcześniej, a sąsiedzi wynagrodzą ci to lepszą opinią dla dzielnicowego, czy kuratora.