Forum Haszysz

W końcu ściąłem swoje rośliny i mam teraz pełno gałązek, ale totalnie nie wiem, jak się za suszenie zabrać. W internecie każdy pisze co innego, a ja nie chcę zmarnować całej roboty. Jak to powinno wyglądać krok po kroku?

To, co najczęściej gubi początkujących, to pośpiech. Wydaje im się, że jak ściągną roślinę, to za parę dni będzie gotowa do użytku. A tu chodzi o proces, który musi być powolny, bo wtedy roślina traci nadmiar wilgoci w równym tempie, a jednocześnie zachowuje aromat i moc. Najlepsze warunki to ciemne, przewiewne pomieszczenie, bez dostępu bezpośredniego światła, bo promienie mogą zniszczyć część kannabinoidów i terpenów. Temperatura w granicach 18–22 stopnie to ideał, a wilgotność powinna być w okolicach 50–60%.

Ja bym jeszcze dodał, że samo powieszenie gałązek ma sporo zalet. Jeśli suszysz w całości, czyli całe łodygi z kwiatami, to suszenie idzie wolniej, bo łodygi trzymają wilgoć. A to właśnie jest dobre bo im wolniej, tym pełniejszy smak i mniej szorstki dym. Jeśli z kolei od razu przycinasz kwiaty i wrzucasz na suszarkę z siatki, to proces będzie szybszy, ale wtedy trzeba uważać na pleśń i koniecznie często je przewracać. Widziałem już niejednego, kto przez lenistwo musiał wyrzucić pół zbioru, bo mu spleśniało.

No to widzę, że trzeba bardziej kontrolować warunki niż myślałem. A co z wentylacją? Trzeba dawać wentylator w środku?

Wentylator jak najbardziej się przydaje, ale nie może wiać bezpośrednio na kwiaty. Lepiej ustawić go tak, żeby powietrze się mieszało w pomieszczeniu, ale nie wysuszało punktowo. Najlepiej, żeby powietrze było w ruchu, ale delikatnie, bo inaczej wierzch się przesuszy, a środek zostanie mokry i znowu ryzyko pleśni.

Ja mam taki mały wiatraczek ustawiony w kącie, plus filtr węglowy, bo zapach podczas suszenia potrafi być naprawdę intensywny. No i ważne żadnych grzejników, piecyków, suszarek czy kaloryferów. Wiem, że kusi, żeby przyspieszyć, ale jak przesuszysz w dwa dni, to kwiaty będą trzeszczeć w palcach, smak będzie ostry jak siano, a działanie dużo słabsze.

Czyli powoli i w kontrolowanych warunkach. A po ilu dniach można uznać, że są gotowe?

Najczęściej zajmuje to od tygodnia do dwóch, czasem nawet dłużej, zależy od wilgotności w pomieszczeniu i grubości kwiatów. Dobrym testem jest łodyżka jak ją zegniesz i się łamie z trzaskiem, to znaczy, że całość jest już wystarczająco sucha. Jeśli się tylko wygina, to jeszcze trzeba poczekać. Ale pamiętaj, że to dopiero pierwszy etap. Suszenie daje ci produkt wstępnie gotowy, ale prawdziwa magia dzieje się w curing’u, czyli leżakowaniu w szczelnych słoikach. To działa trochę jak dojrzewanie sera czy wina smaki się wyrównują, zapach staje się głębszy, a dym łagodniejszy. Tylko trzeba te słoiki codziennie otwierać na kilka minut, żeby przewietrzyć. Ja trzymam minimum miesiąc, ale jak masz cierpliwość, to nawet trzy i więcej różnica jest kolosalna.

Brzmi, jakby suszenie i curing były prawie tak samo ważne jak samo uprawianie.

Bo tak jest. Możesz mieć świetną roślinę, ale jak spalisz proces suszenia, to efekt końcowy będzie przeciętny. A możesz też mieć średnią roślinę, ale jak dobrze wysuszysz i przechowasz, to zyskasz dużo lepszą jakość. Dlatego mówi się, że cierpliwość to połowa sukcesu w tym temacie. Nie śpiesz się, kontroluj warunki i daj roślinie czas dojrzeć już po zbiorze. To najlepsza rada, jaką mogę dać.