Gracz Pokemon-GO odkrył plantację marihuany
: 19 paź 2016, 15:42
Wiadomości o fanatykach gry Pokemon-GO, którzy zostają zmieleni przez kombajn albo wpadają do podwórkowych szamb, bądź też akwariów z piraniami już dawno należą gatunku raczej tych nudnych ciekawostek.
Środek Września, Austria. 50-letni właściciel jednego z domu stał się ofiarą tej beznadziejnej mobilnej gry. 27-letni chłopiec, (bo tego, kto w to gra ciężko jest nazwać mężczyzną) wraz ze swoim urządzeniem mobilnym przed czubkiem nosa przeczesywał swoje rodzinne miasto w pogoni za tymi słodkimi potworkami, gdy nagle poczuł zapach roślin konopi, ktróry dobiegał ze słabo widocznego ogrodu. I jak to na 27-letnie, cierpiące na fobię społeczną, dziecko, które zamiast uganiać się za kobietami, lata za pokemonami przystało, zadzwonił on (z pełnymi gatkami) na policję i naskarżył o zabronionym zapachu.
Policja podejrzewając wielką zbrodnię od razu wzięła podejrzany obszar działki pod lupę. I rzeczywiście, w małej szklarni ukrywało się niebezpieczne zło, roślinki konopi.Chłopiec, który ten incydent zgłosił został pełen uwielbienia poklepany po ramieniu, gorzej było z konopiami, które w "kwiecie" wieku zostały zerwane i skonfiskowane, a 50-letni ogrodnik otrzymał oskarżenie.
Niestety policja nie poinformowała prasy, czy w szklarni znajdowały się również wyklute pokemony i czy dzielny obywatel mógł je sobie w nagrodę zebrać
Od bieguna północnego aż po szczere zadupie świata podróżują myśliwi uzbrojeni w swoje smartfony w pogoni za małymi wirtualnymi potworami w celu ich uchwycenia. Ale ten szum przynosi też swoje owoce, które ciężko jest pobić w swojej skurylności. Niektórzy w swojej gorączkowej pogoni w ciemności dają się zwabić ciemny las, aby tam dostać w ryj i zostać obskubanym ze wszsykiego co przy sobie ma. Właściwie to nie było tylko komunikatu policji o graczu Pokémon-Go, który podstawił drabinę do muru więzienia o zaostrzonym rygorze, aby tam w pomieszczeniach z prysznicami uzyskać swój Pokéstop. Ale naprawdę źle jest wtedy, gdy nałogowy węchacz pokemonów w swoim zapale wywącha coś innego i o tym doniesie... Środek Września, Austria. 50-letni właściciel jednego z domu stał się ofiarą tej beznadziejnej mobilnej gry. 27-letni chłopiec, (bo tego, kto w to gra ciężko jest nazwać mężczyzną) wraz ze swoim urządzeniem mobilnym przed czubkiem nosa przeczesywał swoje rodzinne miasto w pogoni za tymi słodkimi potworkami, gdy nagle poczuł zapach roślin konopi, ktróry dobiegał ze słabo widocznego ogrodu. I jak to na 27-letnie, cierpiące na fobię społeczną, dziecko, które zamiast uganiać się za kobietami, lata za pokemonami przystało, zadzwonił on (z pełnymi gatkami) na policję i naskarżył o zabronionym zapachu.
Policja podejrzewając wielką zbrodnię od razu wzięła podejrzany obszar działki pod lupę. I rzeczywiście, w małej szklarni ukrywało się niebezpieczne zło, roślinki konopi.Chłopiec, który ten incydent zgłosił został pełen uwielbienia poklepany po ramieniu, gorzej było z konopiami, które w "kwiecie" wieku zostały zerwane i skonfiskowane, a 50-letni ogrodnik otrzymał oskarżenie.
Niestety policja nie poinformowała prasy, czy w szklarni znajdowały się również wyklute pokemony i czy dzielny obywatel mógł je sobie w nagrodę zebrać