ostatnio trafiłem na nowe badanie z JAMA Network Open (styczeń 2025) i myślę, że warto o tym pogadać. Naukowcy przebadali grupę młodych dorosłych (22–36 lat) – jedni używali konopi (teraz albo w przeszłości), drudzy nigdy. Chcieli sprawdzić, jak różni się aktywność mózgu między tymi grupami, zwłaszcza w obszarach odpowiedzialnych za pamięć roboczą, czyli m.in. koncentrację, planowanie, zapamiętywanie i szybkie ogarnianie informacji.
No i okazało się, że zarówno aktualni, jak i byli użytkownicy mieli obniżoną aktywność w kluczowych rejonach mózgu – głównie w korze przedczołowej i hipokampie. Co ciekawe, efekt utrzymywał się nawet po dłuższym czasie bez używania. Nie oznacza to, że konopie „niszczą mózg”, raczej że zmieniają sposób, w jaki mózg przetwarza dane – trochę jakby procesor działał, ale z mniejszym taktowaniem
Badacze podkreślają, że nie chodzi o trwałe uszkodzenia, tylko o pewne różnice w aktywności neuronów. Mózg może się regenerować, ale wygląda na to, że u części osób dzieje się to powoli. Wiadomo też, że dużo zależy od takich czynników jak wiek rozpoczęcia używania, częstotliwość, odmiany, no i indywidualna biochemia.
Dla mnie to ciekawy temat, bo z jednej strony pokazuje, że konopie faktycznie nie są obojętne dla poznania, ale z drugiej – nie potwierdza żadnej „czarnej legendy” o rzekomym „głupieniu od jarania”.
Po prostu widać, że THC robi swoje, a mózg reaguje.
Jak Wy to widzicie?
Czy takie badania coś zmieniają w postrzeganiu konopi?
Czy może to kolejny przykład, że nauka trochę dramatyzuje efekty, które w praktyce większość z nas i tak nie odczuwa?
